Sens poprawiania rekordów życiowych jest różny dla różnych osób ale zawsze pozostaje motywujący.
„Wygrywanie i przegrywanie jest istotne, oczywiście, ale ponieważ w biegu bierze udział wielu zawodników, zwycięstwo bywa kwestią przypadku. Co innego życiówka nieustanne poprawianie swojego najlepszego czasu na określonym dystansie, która jest w całości kwestią indywidualnej determinacji.”
Alberto Salazar „14 minut. Historia legendarnego biegacza i trenera.” str. 37.
Trener Mo Faraha i Gallena Ruppa, mistrza i wicemistrza olimpijskiego.
Czasami nowy rekord życiowy może wyzwolić nowe pokłady motywacji w przypadku nas amatorów nie oznacza to otwarcia drzwi na sławę czy międzynarodową karierę ale może przesunąć granicę naszych możliwości w miejsce, o którym tylko marzyliśmy niech to będzie np. 4 h w maratonie. Kolejne życiówki niech nas do tego zbliżają i powodują, że uwierzymy w realność tego celu.
Pozytywnych przykładów w sporcie nie brakuje…
„Celem jest zbliżenie się do życiówki (1:44.89), a nawet jej pobicie. Trudno jednak oczekiwać, że osiągnę 1:42, nawet jeśli w ubiegłym roku poprawiłem się o ponad trzy sekundy. Jeżeli jednak w Pekinie udałoby mi się wystąpić w finale, być może pojawiłaby się szansa na pobicie rekordu kraju” – zapowiada Artur Kuciapski na łamach Przeglądu Sportowego
Obok na zdjęciu właśnie nasz 800-metrowiec Artur Kuciapski, który na ME Europy w Zurichu w 2014 r. poprawił rekord życiowy o 3 sekundy i dodatkowo zdobył srebrny medal.
W przypadku naszego reprezentanta życiówka na wielkiej imprezie pozwoliła uwierzyć mu, że może pójść śladem Marcina Lewandowskiego czy Adama Kszczota.