Zimna listopadowa jesień za oknem stąd to ponure zdjęcie powyżej. 😉
Do końca miesiąca odpoczywam, nadrabiam wszelkie zaległości i robię roztrenowanie.
Ciąg dalszy dziennika znajdziecie tutaj. Postanowiłem tylko zmienić jego chronologię czyli najstarsze wpisy będą na górze a najnowsze niżej, zgodnie z Waszymi sugestiami.
20 listopada 2016 r.
17-20 listopada 2016 r.
17 listopada 2016 r.
Ostatni trening przed wyjazdem ale po 30 minutach zmęczenie tak duże, że odpuściłem i postanowiłem już nie biegać do maratonu
16 listopada 2016 r.
Dzisiaj plan B…
Co to jest? Tu jest odpowiedź: smaczny wpływ soku z buraka.
14-15 listopada 2016 r.
Dwa dni wolnego od biegania i tylko jedno się liczy REGENERACJA. Ze szczególnym uwzględnieniem łydek do akcji zaangażowałem: lód, wałek do rolowania (z którego się dotąd śmiałem i trzymałem go za drzwiami), sól do kąpieli ale wcale nie jest lepiej. Jeszcze nie płaczę ale jestem podłamany.
13 listopada 2016 r.
Poszedłem pobiegać i zamiast zaplanowanego BS-u 50 minutowego wyszło 40 minut i ból łydek. O maratonie za 7 dni na tę chwilę mogę zapomnieć.
12 listopada 2016 r.
…napawam się wynikiem 39:59. 😉
11 listopada 2016 r. (po biegu)
Marzenie uważam za SPEŁNIONE!!!
Kosmiczny rekord życiowy na 10 km
UWAGA WYNIK POTWIERDZONY😆 39:59 😆
Dałem z siebie więcej niż mogłem.
Tak się walczy w Dniu Niepodległości.
11 listopada 2016 r.
Śniadanie mistrzów lub raczej śniadanie przedstartowe amatora… uwielbiam gofry z sokiem malinowym…mniam.
4 godziny do startu…
10 listopada 2016 r.
Przed startem kluczowy jest BPS czyli bezpośrednie przygotowanie startowe (więcej http://runnerski.pl/przepis-na-udany-start-w-zawodach/). Dlatego starannie zaplanowałem dni pomiędzy 5 a 11 listopada czyli okresem przed startem w Biegu Niepodległości w Żaganiu. Miałem w tym czasie biegać w poniedziałek i środę. I w ten sposób osiągnąć pełną gotowość w piątek.
Niestety lub „stety” zobaczymy. W poniedziałek byłem chory i trening zrobiłem we wtorek (opis poniżej). Po zmianie miałem jeszcze pobiegać dzisiaj (10.11) ale… znowu zmiana planów, właśnie pada… śnieg z deszczem a więc nic pozytywnego z tego nie wyjdzie.
I tak zamiast BPS-u pomiędzy 5 a 11 listopada zrobiłem tylko jeden trening a odpoczywam w sumie 4 dni ciekawe jak to się przełoży na mój jutrzejszy start (11.11).
JESZCZE NIGDY tyle nie odpoczywałem przed zawodami mój biegowy głód sięga zenitu.
8 listopada 2016 r.
Długo myślałem co tu jeszcze wykombinować przed kolejnym startem. Ma nim być bieg Niepodległości 11.11 w Żaganiu również na 10 km. W związku z tym, że po Gubinie walczyłem dwa dni z chorobą, odnosząc zwycięstwo 🙂 czyli zatrzymując jej rozwój. Postanowiłem postawić na odpoczynek, dwa dni bez biegania i dzisiaj lekkie ale nieco szybsze bieganie przez 30 minut. Jestem ogromnie ciekawy w jakiej będę dyspozycji.
3 godz. później:
no i pobiegałem – sprawdzian zaliczony 30 minut w tempie 4:24. 👍
Oczywiście wszystko Gallowayem czyli 4:30 biegu 30 sekund marszu także sam bieg to tempo 4:10 na średnim tętnie 142 w sobotę na zawodach było 157 zatem jest MOC .
Choroba pokonana a za 3 dni IMIENINY CZYLI…. ZAWODY. ;
Żaganiu!!! NADCHODZĘ lub raczej NADBIEGAM 🐢
5 listopada 2016 r.
W życiu trzeba mieć szczęście lub… moc w nogach…
40:03 na mecie 🙂
i to jest MOJA NOWA ŻYCIÓWKA na 10 km !!!!!
5 listopada 2016 r.
Jeśli ktoś z Was miałby dzisiaj chwilę wolnego czasu pomiędzy godziną 11:00:00 a 11:39:59 to proszę pomyśleć o mnie łaskawie i ZACISNĄĆ KCIUKI. Będę walczył na dystansie 10 km celem jest czas 40:34. Czyli chciałbym poprawić jeden z moich małych rekordów. Jeszcze przed kilkoma tygodniami myślałem o 39:59 i dalej marzę o takim wyniku…
Jednak jestem realistą znowu pogoda (nieco za zimno) plus zmiana planów treningowych pod czekający mnie jeszcze maraton i chyba brakuje nieco mocy w nogach ale powalczyć zawsze można. 😉
Czeka mnie ciekawy bieg polsko-niemiecki i to dosłownie. Dwie pętle poprowadzą nas przez Gubin i Guben czyli będziemy biegli w Polsce i Niemczech. 🙂 Widziałem też czekający na nas bardzo ciekawy medal więc co robić pakuję się i jadę. Tylko jeszcze gofry dokończę dla dzieciaków no i sam zjem ze 3 sztuki…
4 listopada 2016 r.
Jutro start, dzisiaj oczywiście nie biegałem ale wczorajsze 30 minut w tempie 4:40 w tym jeden kilometr w tempie 3:40 to już nieco lepiej niż dwa dni temu.
3 listopada 2016 r.
Sąsiad minął mnie pod płotem, biegł do swojego domu ale zawołał widząc mnie: zacząłem treningi po miesiącu przerwy. Odkrzyknąłem szybko: a ja jeszcze nie skończyłem tego sezonu.
Fajnie ma… odpoczął i nie przeszkadza mu pogoda, bo ma głód biegania a ja… wnerwia mnie temperatura 2C za oknem a będzie gorzej, do tego wiatr i deszcz niemal każdego dnia. No i jeszcze te głupie zawody jak je biec w takim chłodzie, jak się ubrać na krótko czy może na długo, czy brać czapkę itd.
2 dni do startu…
2 listopada 2016 r.
Na facebooku w bardzo fajnej grupie biegowej zamieściłem link do mojego artykułu czy istniej skuteczny plan treningowy. Pod linkiem znalazłem komentarz: „Skuteczny plan treningowy to taki który na nas działa i powoduje że idziemy cały czas do przodu ”
Trudno się nie zgodzić tylko jest jeszcze jeden element skutecznego planu… dzisiaj rozmawiałem z kolegą, nie biega od roku a kiedyś biegał półmaratony w czasie po 90 minut a w maratonie zahaczał o 3 h. Powiedział mi, że największym błędem w jego bieganiu było to, iż zaczął realizować plan pana … na złamanie 3 godzin, biegał po 120 km tygodniowo i kolano nie wytrzymało teraz już nigdy nie będzie biegał tak jak kiedyś… zatem skuteczny plan treningowy to taki, który daje postęp ALE W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI NIE DOPROWADZA NAS DO KONTUZJI.
3 dni do startu….
1 listopada 2016 r.
Dzisiaj postanowiłem przebiec 2,5 km w tempie zbliżającego się w sobotę startu na 10 km, czyli miało to być tempo w okolicach 4:00 no i powiedzmy sobie szczerze nie mam szans na utrzymanie takiego tempa za 4 dni w Gubinie.
Pocieszam się tym, że dzisiaj na pewno odczuwałem jeszcze niedzielne blisko 2 godzinne wybieganie ale to nie jest to czego się spodziewałem. Jednak zmiana planów treningowych pod maraton w Walencji (20.11) nie przyniosła dobrego efektu w kwestii szybkości na 10 km.
Pozostaje zatem optymizm i 4 dni do startu…
Dziennik Moje bieganie XI 2016 r. co to jest?
Odpowiedź jest prosta: poczułem potrzebę pisania od czasu do czasu, za mało tego na wpisy na stronie a w formie dziennika zawsze wystarczy choćby kilka słów i stąd to miejsce zapraszam tu co jakiś czas.
Zapraszam do wcześniejszych miesięcy: sierpnia 2016 r., września 2016 r., październik 2016 r.